#676 2012-11-08 00:07:54

erica

Korektor KTNEWS

Zarejestrowany: 2010-08-25
Posty: 1338
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Z tego co wiem to po rozwiązaniu "You & J" Jin ma swój fanklub, tyle że w odróżnieniu od reszty wstąpienie do niego jest bezpłatne. Co ma nawet sens bo w tej chwili nic nie robi i fani mogliby się burzyć, że płacą kasę za nic. Niestety nie mam linku do jego strony. Być może jak znowu będzie aktywny ( i nadal w agencji) to dostanie fanclub na takich prawach jak reszta.

No właśnie bo po co są fankluby. Oczywiście też dla kasy bo członkostwo (zwykle) jest płatne. Podobno też dlatego rozwiązano "You & J" bo kiedyś miało się dostęp do wszystkich tych zespołów, które w nim były, a teraz trzeba płacić oddzielnie za członkostwo w każdym fanclubie. (Ale to na pewno tylko wredne plotki bo gdzie by tam agencja chciała zarabiać na biednych fanach XD)

A co się z tego ma. Oprócz stylowej karty członkowskiej, fanclub ma przede wszystkim dostęp do lepszych miejsc na koncertach. Tzn nadal jest to losowanie ale pierwsza partia biletów jest zwykle dla członków. Dostaje się też wcześniej informacje o wydawanych płytach, singlach czy koncertach. Ponadto w przypadku K-T (nie wiem jak u innych) dostaje się newsletter, czyli co miesięczne podsumowanie tego co zespół właśnie robił, niepublikowane zdjęci itp. Często jest jeszcze tak że członkostwo umożliwia zakup jakiś ekstra goodsów, udział w spotkaniach z zespołem itp.

Komercja, komercją. Jin w sumie miał szansę odejść z K-T w 2007, kiedy wrócił ze Stanów. Ostatecznie to reszta chłopaków zdecydowała, że zgadza się na jego powrót do zespołu.  Przynajmniej tak Maru i Koki mówili w wywiadach, że Johnny zostawił decyzję im. Ale wtedy nie miał możliwości robienia kariery solowej więc łatwiej mu było odejść później, kiedy miał już kontrakt w Stanach. Zresztą skoro Johnny dał mu ultimatum albo solo - albo K-T to nie dziwię się, że postanowił zaryzykować i spróbować.

Kwiatku, nie rozpaczaj. Myślę, że niedługo go zobaczymy. Zresztą tylko pomyśl, siedzi sobie teraz ze swoją dzidzią i może pisze dla niej piosenki? I może wreszcie jest szczęśliwy. A ja bym chciała wreszcie zobaczyć szczęśliwego Jina. Bo szczerze mówiąc niespecjalnie lubię tego Jina z ostatnich lat i uważam, że zawalił wiele spraw. Ale każdy powinien dostać drugą szansę, prawda Ale jak napisze druga Japonicanę to go chyba zastrzelę Swoboda artystyczna, swoboda artystyczną ale bez przesady, niech to ma jakiś poziom, a jakby tam nie było tych bonusowych piosenek to nie byłoby co słuchać. Sorki dla wszystkich, którzy lubią ten album ale dla mnie tam nie ma Jina tylko jest jakiś pseudoamerykański nie wiadomo kto. To że Jin prywatnie lubi R&B nie znaczy niestety, że sam jest w tym dobry. Jaka szkoda, że on nie chce śpiewać rocka Ech... ale no tak swoboda artystyczna XD

Ostatnio edytowany przez erica (2012-11-08 00:16:13)


http://i1104.photobucket.com/albums/h322/erica002/ShujiiAkira.gif
made by kero

Offline

 

#677 2012-11-09 18:35:56

 KwiatWschodu

Zastępca Admina^^

20745258
Skąd: Przemyśl
Zarejestrowany: 2010-06-26
Posty: 3983
Punktów :   
WWW

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Dla mnie, która zaledwie trzy lata przygląda się popkulturze azjatyckiej fanklub jest czymś nieodzownym dla artysty, nawet jeśli owy artysta nie chce o nim słyszeć, to bez jego zgody a nawet wiedzy zaczyna się tworzyć, a wytwórnie najwięcej na tym korzystają, więc je legalizują, mając coś do zaoferowania na szczęście. Fani szaleni, fani wierni, wątpię by Jin, który cały czas powtarza, by go wspierano, by cieszono się jego muzyką, nie myślał o innych, potencjalnych słuchaczach czy fanach, i by myśl, że kolejni go opuszczą go ucieszyła. Nawet jeśli jest indywidualistą, woli pracować sam, to jednak nie pracuje wyłącznie dla siebie, i raczej lubi mieć popleczników, tych bliskich i dalekich. Tak sądzę.
I naprawdę wątpię, by po urodzeniu mu się córeczki naraz zmienił się w super odpowiedzialnego człowieka, myślącego na zaś, potrafiącego zrezygnować z czegoś co zdobył wcześniej, to wszystko musiało być dla niego ogromnym ciosem. Ale jak sądzę (przestałam myśleć o Jinie - rycerzu w krainie szczęśliwości i na białym ogierze, yeah!) nie zrezygnował z siebie, nie załamał się. I może rzeczywiście pracuje nad kolejną płyta, ale na dzieło różniące się od jego wcześniejszych amerykańskich singli czy albumu niestety się nie napalam. Sądzę, że Jin musi mieć wystarczającą ilość chętnych na jego twórczość, taką jaka i mu odpowiada, by nie musiał się wyrzekać tego co najbardziej uszczęśliwia i tworzyć typowo pod sprzedaż. Chociaż ostatnio, po tym programie przetłumaczonym przez Natsu zaczynam się zastanawiać, czy Japonicana i jej piosenki jednak nie są wymuszone przez górę. W sensie... że tworząc je tworzył po swojemu, ale w kontrakcie było, że dla USA będzie tworzył wyłącznie R&B, czy jaki sobą gatunek przedstawia Japonicana. I jak pomyślę to wkręcanie się Jina w klimat, imprezowanie, picie, palenie... To nie jest wg nas szczęście, teraz ma rodzinę - jest szczęśliwy? Ale czy tak naprawdę to kolejne problemy nie piętrzą mu się w życiu, czy do starych nie doszły kolejne? Mam nadzieję, że rzeczywiście nie musi się martwić o pieniądze...
Też chętnie bym jakiś OST rockowy w wykonie Jina posłucha. Ale czy dokopie się jakiegoś rockowego filmu znowu? Bo niestety rocka u niego samego to nie śmiem się spodziewać.
Tak sobie myślę eri, że ten nawias o wrednych ploteczkach jest bardzo blisko prawdy, w końcu nie głupi to pomysł dla agencji zarabiać na każdym artyście jakiś procencik Osobiście to się ucieszyłam, że Jin ma ten bezpłatny fanklub, byleby tam nie odwalali chały i dawali fanom informacje o comebacku Jina jak najszybciej, jak tylko coś takiego zawiśnie w powietrzu JE XD

Offline

 

#678 2012-11-09 20:14:27

Katariina

Gość

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Nadzieja umiera ostatnia, dlatego liczę po cichu, że Jin w końcu uwolni się od JE i jeszcze go zobaczymy na scenie muzycznej w Stanach. Co do Johnny'ego, straciłam do niego i całego menagementu wytwórni resztki szacunku, jakie jeszcze miałam.
Może znajdzie się wytwórnia zainteresowana współpracą z Jinem, szkoda żeby jego kariera została złamana przez sztab popaprańców.

 

#679 2012-11-09 20:21:18

 KwiatWschodu

Zastępca Admina^^

20745258
Skąd: Przemyśl
Zarejestrowany: 2010-06-26
Posty: 3983
Punktów :   
WWW

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Zawiało Bondem My się ostatnio śmiejemy, że niech próbuje własnych sił, jak wielu piosenkarzy z Korei, co to w USA kariery nawet podobnej do Jinowej nie zrobili, a i tak po powrocie do Japonii spróbowali sił, tworząc własne wytwórnie. To byłby czad, własna wytwórnia Jina XD Tylko nie wiem, czy na tak zmonopolizowanym rynku jpopu znalazłoby się dla niego miejsce i popyt XD Nie chciałabym jednak, żeby całkowicie z Japonią(chociaż może z JE) zerwał i pracował tylko w Stanach, bo wtedy nici z tych rzewnych ballad, jakie dotychczas dla Japończyków tworzył...

Offline

 

#680 2012-11-09 21:52:04

 Smurfette

Moderator

28931545
Skąd: Małe miasteczko
Zarejestrowany: 2010-07-03
Posty: 1386
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Chwileczkę z całym szacunkiem, ale Johnnys to nie tylko Jin Akanishi.
Gdyby nie Johnnys nie powstałoby wiele grup i nie odkryto wiele talentów.
To oczywiste, że jeśli daje się coś to oczekuje się czegoś w zamian, nie ma nic za darmo.
W końcu z czegoś trzeba opłacić managera, choreografów, nauczycieli i jeszcze innych.

Wyjechał do Ameryki i tworzył tam muzykę? Takich artystów jest tam od groma i w sumie żaden nie robi jakiejś zawrotnej kariery.
Zdecydowanie lepiej pasowałby mu już bardziej muzyka  ala Bandage.
A na to wygląda, że nie ma co liczyć, czemu nie może zostać przy piosenkach, które wydawał w Japonii?
Poza tym należy do wytwórni Warner Music Japan, a JE to jego agencja.
Nie wszyscy mają wytwórnie ze swojej agencji.

Offline

 

#681 2012-11-09 22:56:44

 Natsu

Tłumacz KTNEWS

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2012-08-23
Posty: 144
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Na rockowe numery to raczej nie ma u niego mowy. W końcu sam wypowiadał się, że klimaty "Bandage" to zupełnie nie jego bajka.
Kwiatku, naprawdę? Wytwórnia Jina? Najpierw mówisz o tym, że nie jest zbyt odpowiedzialny (albo, że nie na tyle, na ile powinien być), a zaraz proponujesz mu wytwórnię? Jakoś nie widzę Jina w roli biznesmena. Z całym szacunkiem do jego osoby, ale niestety w moich oczach on na biznesmena czy też właściciela wytwórni się nie na daje.
Japonicana - brak mi słów. Ja zdecydowanie wolę jego japońskie kawałki mimo wszystko. Wg mają one jakąś głębię, serce.... natomiast te angielskie, no cóż... komercja i kolejna gwiazdeczka amerykańska. Nic więcej. Jeśli Jin naprawdę marzył o takiej karierze (tyle, że nie wiem o jakiej marzył i tylko on to wie), to ja dziękuję.

Offline

 

#682 2012-11-09 23:27:13

erica

Korektor KTNEWS

Zarejestrowany: 2010-08-25
Posty: 1338
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Kwiatku, ten nawias to oczywiście była ironia bo w tej chwili każda agencja zarabia na fanach. Bo tak naprawdę to obecnie sprzedaż płyt liczy się naprawdę mało. Prawdziwa kasę zarabia się na trasach koncertowych, goodsach, programach telewizyjnych i reklamach. Dlatego np AKB48, które regularnie sprzedają swoje milionowe single finansowo stoi dużo gorzej od JE. Po prostu ich płyty są tanie, a fani je kupują masowo głównie ze względu na dołączane bilety czy możliwość głosowania na swoją ulubienicę. Więc gdy takie Arashi ma fanclub liczący ponad milion członków, a niektóre fanki i to wcale niemało, potrafią wydawać na nich kilkaset tysięcy jenów rocznie, to można sobie wyobrazić jakie to są dochody.
Przy okazji dochodami Jina to bym się nie martwiła Zespół zawsze twierdził że jest skąpy i przedsiębiorczy. Nie należy zapominać, że już jako nastolatek pobierał opłaty od swoich kumpli jak go chcieli odwiedzić w domu XD

Katariina, tylko że muzyczna scena w Stanach już Jina widziała i nie jest specjalnie pod wrażeniem. Zresztą, wyjeżdżali tam już bardziej utalentowani i popularni od Jina i też nie zrobili kariery bo taka jest niestety specyfika tego rynku. Strasznie trudno się tam przebić osobie spoza Stanów, ewentualnie Wielkiej Brytanii. Poza tym, to oczywiście moje subiektywne odczucie, ale kiedy Jin próbuje być bardziej amerykański niż Amerykanie (a tak się trochę zachowywał w czasie tej swojej trasy) to jest to po prostu sztuczne i dużo przez to traci. A patrząc na PSY (nawet jeżeli większość osób śmieje się z tej piosenki i pewnie będzie to druga Macarena) to może właśnie bardziej opłaca się być oryginalnym niż upodabniać się na siłę?
Tak czy inaczej, ten "sztab popaprańców" jak ich nazywasz dał Jinowi szansę na debiut w Ameryce. Bo ktoś mu opłacił ekipę, tancerzy, wynajął kluby. Warner Music też podpisał z nim kontrakt nie dlatego, że jest aż taki dobry, tylko ze względu na jego popularność bo to gwarantuje sprzedaż. A wytwórnia nie jest instytucją charytatywną i jak ma zainwestować to oczekuje zysków. Więc co do tego kto łamie Jinową karierę to też można by podyskutować. Bo jak się ma popularność dzięki pewnemu wizerunkowi to się go nie rzuca robiąc przy okazji ze swoich szefów idiotów. A jak się łamie kontrakt i twoja firma ponosi przez to straty, to się ponosi tego konsekwencje. Tu się jak najbardziej zgadzam ze Smurfi.


http://i1104.photobucket.com/albums/h322/erica002/ShujiiAkira.gif
made by kero

Offline

 

#683 2012-11-09 23:42:06

 orodd

KTNews Fan

Skąd: woj. Śląskie
Zarejestrowany: 2012-06-15
Posty: 335
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Zgadzam się z tym że bez Johnnego nie było by Jina albo innych artystów. Powiedzmy sobie szczerze ( chociaż Jin był na początku moim ulubionym wokaistą z KAT TUN i jest ulubionym solistą i naaaawet przyzwyczaiłem się i polubiłem Japonicane i jego głos jest naprawdę fajny) Jin jest tylko kimś kogo wyprodukował Johnny. I do tego jest egoistą. No bo np Kame też może opuścić  zespół; jest bardzo popularny i utalentowany i poradził by sobie na rynku bez problemu oraz miał już do tego sposobność gdy wydał singiel z Yamapim itp. a jednak tego nie zrobił. Jin zawsze przeceniał siebie. I za dużo oczerniacie JE. Chciał wyjechać do stanów to wyjechał, chciał wrócić potem do zespołu to wrócił, chciał robić karierę solową to robi... i o co mu jeszcze chodzi? Za bardzo skupiamy się na minusach JE szukając samych wad ale jakby ta wytwórnia była taka zła to nie stała by się tak popularna. I KAŻDA wytwórnia chce zarobić na artystach JE nie jest wyjątkiem. Powiem więcej; Johnny był za miękki w stosunku do Jina i za dużo mu pozwalał a że ten był zawsze przekorny to tak mu zostało. Drobna kara mu nie zaszkodzi a może pomoże.  Wątpię aby Johnny chciał się pozbyć tak uzdolnionego artysty. A co do muzyki jaką robi... ma to co sam wybrał... nic tylko życzyć mu powodzenia.

Offline

 

#684 2012-11-10 03:07:58

 KwiatWschodu

Zastępca Admina^^

20745258
Skąd: Przemyśl
Zarejestrowany: 2010-06-26
Posty: 3983
Punktów :   
WWW

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Nie wiem, dlaczego dyskusja zeszła z tematu Jina na Johnnego/JE... i ludu, czy to naprawdę brzmi, jakbym ciągle darła pasy na JE/Johnnym? Taa... Pewnie ta XD Ale tak szczerze mówiąc, jako osoba, która za dużo nie wie ani o JE ani o Johnnym ani o Jinie, a czuje się jakby ją JE & Johnny robił w kulki, bo odkąd jest fanką Jina przeżyła dwie około półroczne przerwy w dostawie info o nim, jego muzyce, planach koncertowych etc. mam chyba prawo wątpić, dzielić włos na troje i próbować się wywiedzieć, co w trawie piszczy, nie? Cieszę się, że się taka dyskusja rozwiązała, bo wreszcie mogłam sobie pogdybać w większej kupie, ale dziwne, mam wrażenie, że niektórzy tu sądzą, że uważam JE i Johnny za zło najczarniejsze, bo mi Jina ukarali Ciekawi mnie, czy myśląc Jin spróbowaliście postawić na miejscu Jina jakiegoś innego idola, i spróbować poczuć to co czuje fanka pozbawiona informacji, muzyki, programów, skanów w gazetach... o swoim idolu. Ja czuję złość, wynikającą z bezsilności, jaką daje otaczająca mnie ciemność. Naprawdę, to nie fajne uczucie, w XXI wieku nie wiedzieć, co się dzieje i co się będzie działo z dalszymi losami muzyka, którego się wspiera.. Jak widzę mimo mojego wygadania nie potrafię przekazać wszystkiego co czuję, ach te emotikonki, nic a nic nie dają, w każdym razie chciałam zwrócić uwagę na to, że praktycznie większość swoich opinii o J/J/JE zawsze stawiałam pod znakiem zapytania lub żartobliwym tonem, co dla mnie oznacza, że za mało wiem, bym mogła poważnie powiedzieć, że jestem pewna na kogo zwalam winę. W sumie to już sporo przeżyłam, i już dawno sobie postanowiłam nikogo z tego tam celebryckiego japońskiego świata nie "nienawidzić". Jestem fanką Jina a i KAT-TUN i znam trochę historii JE czy tam Johnnego, wiem że dokonał "wielkich" rzeczy, wiem że teraz JE świetnie sobie radzi, mimo że czasem ich system działania mnie dobija. W każdym razie nie mam zamiaru umniejszać ani Johnnego ani JE zasług, ale w kwestii Jina nie mogę wyłącznie Jina obwiniać, bo jednak mam poczucie, że nie tylko on tu jest winny danej sytuacji, oczywiście to on dał *** i mamy małą sytuację beznadziejną, ale co jak co, dopóki nie będzie z Jinem lepiej jestem rozczarowana działaniem Johnnego i JE, ot i wszystko
Szczerze mówiąc... to tak naprawdę to co, czy gdyby miał Johnny od tak długiego czasu Jina w czterech literach, to czy by przypadkiem sam z nim kontraktu nie rozwiązał? Ja rozumiem, że Jin miał i ma fanów/kasę/popularność (teraz to chyba wszystkiego ma mniej?), ale mimo denerwowania wytwórni, dlaczego go trzymali? Wybaczali mu wszystko, nawet jeśli nie jest powiedziane, dlaczego tak dokładnie wyjechał(bo chyba niewiadomo, nie?) do Ameryki w 2006, wybaczali? Dlaczego? Przecież mogli go wyrzucić już w 2007 jak mówicie, a jeśli nie wyrzucić to zrobić z niego solistę jak w 2010, a i tu mnie ciekawi, czy przypadkiem w 2006 nie dali mu możliwości i wyboru - solo a KAT-TUN? No ale to kolejne gdybanie osoby, która nic nie wie
Co miałam na myśli, mówiąc nieodpowiedzialny a jednocześnie, pisząc że z koleżankami sobie o założeniu przez niego wytwórni żartujemy? Chyba ostatnie słowo wiele wyjaśnia. Ale dodam, że mimo mojej nieskładnej nie raz i nie dwa wypowiedzi, wyglądania na gloryfikującą(cóż, po części to on zawsze będzie dla mnie aniołkiem XD) Jina fanką, to dostrzegam jego wady, a przynajmniej to, że za wiele niejasności i skandali w jego celebryckim życiu się pojawia, czym sobie grabi... A co za tym idzie uważam, że jest nieodpowiedzialny w niektórych kwestiach, a w innych potrafi podjąć dobre decyzje np ślub & opieka nad córką <3 Co do kwestii prowadzenia biznesu, to nie mam zielonego pojęcia, jakby sobie z tym poradził, więc sobie z tego żartuję, bo znając historie innych artystów... różnie bywa ;D

P.S. Nie staram się tu nikogo atakować, jednak... dystans to dobra rzecz XD

Offline

 

#685 2012-11-10 09:37:08

Katariina

Gość

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Widzę, że mamy tu sporo fanów chorego japońskiego showbiznesu jako takiego
Dziwi mnie, że Europejczycy lubiący japońską muzykę mogą nie dostrzegać tych absurdów jasne, że kształt japońskiego showbiznesu wypływa z kultury kraju i można porównać związek artysty z wytwórnią z więzią, która łączy salarymana z korporacją, kontrolowanie artysty w tym kontekście można uznać za sytuację zwyczajną... Nie wiem, jak to oceniają Japończycy, ja patrzę na to z perspektywy praw człowieka i sytuacja na pewno nie jest normalna

Ciekawe, ile skrobanek JE sfinansowało.
Johnny i cała jego ekipa chyba zdają sobie sprawę, że ich artyści, którzy mają  powyżej 20 lat, mają swoje potrzeby jak dorośli ludzie, więc angażują się w związki, uprawiają seks itd. (no, chyba, że Johnny uważał że molestowaniem zrobi z nastoletnich chłopców pedałów - to akurat ironiczna uwaga, skoro żaden z kilkunastu oskarżających go chłopców nie wniósł w końcu oficjalnego pozwu nie można uznać go za winnego, chociaż w moich oczach jest podejrzany).
Jin zna oczywiście ten system i wiedział, że zostanie ukarany, a mimo to nie starał się podporządkować, nie zdecydowali się z Misą na skrobankę (która jest w Japonii legalna, i na którą ich stać), po to by wyciszyć sprawę, i za to go szanuję, pomijając już to, czy jest dobrym artystą, czy nie.

A do tych broniących japońskich korporacji - naprawdę uważacie, że wyprodukowane przez nich gwiazdy mogą być tylko wdzięczne, a żalu nie mogą mieć żadnego? (pewnie nie mają, są Japończykami i taką mają mentalność, ale na Zachodzie taki system byłby uznany za chory)
Kilkunastoletni chłopcy są wrzucani w machinę showbiznesu, bo rodzice mają np. za dużo dzieci tudzież chore ambicje, i ich decyzja waży potem na całym życiu owych chłopaków, którzy w momencie przyjęcia do wytwórni jeszcze nie mają w pełni ukształtowanych osobowości i nie wiedzą czego chcą w życiu. Potem oczywiście mają dług wobec wytwórni, która wydała na nich pieniądze, a ponieważ Japończycy mają wysokie poczucie obowiązku, nie zrezygnują, choćby nawet showbiznes ich tak nie kręcił.
Chcę przez to powiedzieć, że niestety, ale oni sobie sami nie wybrali takiego życia, które dostali. Nawet jeśli na własne życzenie ubiegali się o przyjęcie, 12-letni ani nawet 15-letni chłopcy nie są jeszcze na tyle dojrzali, by podejmować na tyle poważne decyzje.

Biorąc pod uwagę konkretnie sytuację Jina - jest bez porządnego wykształcenia, całe życie poświęcił wytwórni, a oni się na niego wypięli, bo w przeciwieństwie do kolegów miał odwagę żyć po swojemu.
Jasne, naraził JE na straty, jasne, złamał zasady kontraktu, ale on jest także człowiekiem, nie tylko produktem showbiznesu, nie maszynką do zarabiania pieniędzy, nie plastikową lalką istniejącą po to, żeby psychotyczne fanki mogły sobie wyobrażać, każda pojedynczo, że należy właśnie do niej.
Notabene, uważam że nawet jeśli Jin zniknie ze sceny, skończy na zmywaku lub czymś podobnym, i tak będzie miał lepsze życie niż jego koledzy.

Ostatnio edytowany przez Katariina (2012-11-10 10:20:43)

 

#686 2012-11-10 11:26:53

 Smurfette

Moderator

28931545
Skąd: Małe miasteczko
Zarejestrowany: 2010-07-03
Posty: 1386
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Oj widać, że mimo wszystko nie do końca rozumiesz standardy Japonii.
Co do aborcji to: Legalna w przypadku zagrożenia życia, zdrowia fizycznego lub psychicznego matki, gwałtu, wad płodu lub trudności socjoekonomicznych.
Zawsze mogą wychować dziecko, nie muszą mówić kto jest ojcem i może to być ich własna decyzja.

Poza tym Jin, nie jest jedynym, który wziął ślub czy zrobił dziecko przed 30(kiedy mogę się już oficjalnie żenić).
No i cóż tak się przypadkiem złożyło, że większość idzie do Johnnys z własnej woli, a często rodzice są nawet przeciwko temu.
Kolejne sprawa, przecież są i tacy, którzy odeszli z JE i zrezygnowali z życia publicznego albo poszli gdzie indziej.
To naprawdę nie jest niewykonalne.
Tak JE ma równych i równiejszych, ale powtórzę Jin nie jest jedynym, który tworzy Johnnysów.

Katariina, nie uważasz, że takim tekstami obrażasz resztę zespołów i ludzi należących do JE.
Tak uważam, że wręcz powinni być im wdzięczni, bo tak tak się przypadkiem składa, że wszyscy się do nich dostają.
A ja już wspominasz o prawach człowieka to warto przypomnieć, że w dużej części miejsc pracy(niekoniecznie Japonii) są one łamane.

Myślę, że czas zakończyć tę dyskusję, bo temat o samym Jinie.

Więc wracając do tematu proszę Jin daj se spokój z typowo amerykańską muzyką.
No i czy ja doczekam w końcu tego filmu, oby tylko scen z Jinem nie wycieli XD

Offline

 

#687 2012-11-10 13:33:27

Katariina

Gość

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Jasne, że nie do końca rozumiem standardy Japonii. Żeby dobrze poznać jakiś kraj nie wystarczy o nim czytać, ani nawet spędzić parę miesięcy. Dotyczy to zwłaszcza Japonii, której kultura jest tak różna od naszej.
Nawiasem mówiąc, nie chciałabym tam żyć.

Jasne, aborcja oficjalnie jest dostępna w takich wypadkach jak napisałaś, w praktyce - na życzenie. Zresztą, nie inaczej jest w Polsce.
Że odejście nie jest niewykonalne - to jasne. Przecież nikt nie jest związany z agencją na śmierć i życie. Ale artyści są pod dużą presją i zrezygnować jest na pewno trudno (także dlatego, że firma w nich zainwestowała).

Nie wiem, na jakiej podstawie twierdzisz, że większość przyszła do agencji z własnej woli. Dysponujesz statystykami? Niektórzy chcą, niektórych rodzice wysyłają z własnej inicjatywy. Jina zapisała matka, Kame został zgłoszony przez rodziców nawet nie będąc o tym wcześniej poinformowanym.
(Notabene, cudowni to rodzice, którzy wysyłają dzieci pod opiekę ludzi z tak zszarganą opinią. Pierwsze oskarżenia pod adresem Johny'ego o pedofilię pojawiły się już w latach 60., a potem się nasiliły)

Wałkowanie tego tematu chyba faktycznie jest bez sensu, bo każdy ma swoje zdanie. Chciałabym tylko zauważyć, że to co napisałam, zamieściłam dlatego, że dotyczy Jina.

 

#688 2012-11-12 17:39:18

 orodd

KTNews Fan

Skąd: woj. Śląskie
Zarejestrowany: 2012-06-15
Posty: 335
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Jeżeli by Kame nie chciał to by odszedł, jeżeli Jin by nie chciał to by odszedł ( a On nie ma żadnego poczucia obowiązku). Nie można lubić KAT TUN, NEWS itp i tym samym posiadać taką opinię, moim zdaniem to czysta sprzeczność. Nie starajcie się na siłę oczerniać JE bo to już staje się nudne. Czytałaś wywiad Kame? Jeżeli tak to powinnaś wiedzieć o jego przyjęciu do JE i relacjach tam i czy był czy nie był do czegoś zmuszany.

Offline

 

#689 2012-11-12 22:37:57

Katariina

Gość

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Czytałaś jakiekolwiek artykuły o showbiznesie w Japonii? O regułach rządzących agencjami i keiretsu?
Owszem, Kame mógłby odejść, tudzież ktoś inny. Jest to równoznaczne z zaprzepaszczeniem swojej kariery. Japońscy chłopcy z boysbendów nie mogą ot tak przechodzić z agencji do agencji. Między 1985 a 2004 rokiem takich przypadków było ok. 20-30 (wśród 1300 artystów popularnych, nie jakichś z trzeciej ligi). [dane z artykułu Davida Marxa o Jimusho]. Wyobrażasz sobie taką sytuację na Zachodzie?
Zmiana może nastąpić tylko z mniejszej agencji na większą, w drugą stronę to nie ma prawa bytu. Duże agencje, zwłaszcza JE, mają ogromne wpływy na rynek showbiznesu i na media w Japonii. Przykład? Suzuki Ami, swego czasu gwiazda na topie, postanowiła opuścić AG Communications. Nagle firmy, z którymi miała podpisane kontrakty reklamowe wycofały się, nie mogła znaleźć dystrybutora dla następnej płyty,a z telewizji zniknęły jej utwory. Przypominam - artystki z czołówki, na Zachodzie wytwórnie by się o nią zabijały!
Po latach Suzuki podpisała kontrakt z Avec, powoli wraca na rynek.
Wychowankowie dużych agencji mają jeden wybór - z gwiazdy stać się nikim. Zaprzepaścić lata ćwiczeń i naprawdę ciężkiej pracy, i szukać szczęścia gdzieś indziej. A wielu z nich kończy edukację na niższej szkole średniej (tak jak Jin i Kame) i niewiele potrafią. A jeśli nawet mają inne alternatywy - to chyba już zakosztowali w sławie i mało który chciałby zrezygnować?

Rozumiem, że większość fanek woli myśleć, że wszyscy Johnnysi i chłopcy z innych firm czują się w swoich rolach jak ryba w wodzie. Część może i tak, może nie mają potrzeby życia własnym życiem i odpowiada im byciem chłopcem na posyłki korporacji (oni bez zgody agencji nie mogą nawet udzielić wywiadu). Rozumiem przez to, że lubią także być traktowani jak przedmioty, bezwolne laleczki z ładną buzią (to twierdzenie dopiero ich obraża, nie obraża ich nic z tego, co wcześniej napisałam - to a propos posta u góry strony).

Orodd, co do Twojego zdania, że nie można lubić KAT-TUN itp jeśli się krytykuje system, możesz to uzasadnić? Jakoś logicznie?
Lubisz kotlety/kurczaka/inne mięso? Jeśli tak, jesteś również fanką przemysłowego chowu, zatłoczonych klatek i wyrywania świnkom (na żywca) pazurów z racic? Wrzucania żywych kurczaków do maszyny mielącej?
Lubisz mleko? A mordowanie "zbędnych" cielaków też lubisz?
Lubisz czekoladę? I nie przeszkadza Ci, że ziarna kakaowca są zbierane w Afryce przez dzieci traktowane na równi z niewolnikami? Popierasz to i akceptujesz?

Czy wiesz, że japoński (koreański w dużym stopniu też) model "produkowania" (słowo użyte z braku lepszego w tej chwili) gwiazd stwarza idealne okazje pedofilom? Czy wiesz, że w Japonii od dawna mówi się o tym?
Jak również, stwarza okazję do wciągania nastolatków w używki. Johnny'emu nie udowodniono molestowania chłopaków, ani dostarczania im alkoholu, ale podano do wiadomości publicznej, że wychowawcy dostarczali chłopcom w dormitoriach papierosy i alkohol. Chłopcom kilkunastoletnim. A w Japonii można sięgać po alkohol dopiero od 20 roku życia, i jest to nie tylko prawna regulacja, ale jest to norma społeczna zdecydowanie bardziej przestrzegana niż u nas.

Czy zdarza Ci się przeczytać czasem coś poza wywiadami z wiecznie uśmiechniętymi gwiazdami i poza oglądaniem klipów, czy jest to jedyne źródło z którego czerpiesz informacje o japońskim showbiznesie?

Co do twojego zdania o Jinie - o żadnym Japończyku (o ile nie jest socjopatą / degeneratem) nie można powiedzieć, że nie ma żadnego poczucia obowiązku. Wiesz, co to giri i onna? Czytałaś o japońskiej kulturze, coś innego niż mało wnikliwe reportaże i książki pani Bator?

Uzupełnij braki w wiedzy o świecie, potem dyskutuj i mów mi ewentualnie kogo mogę czy nie mogę lubić. Bo ja na Twoje kategoryczne stwierdzenie można czy nie można mogę odpowiedzieć tak: Nie można lubić KT czy NEWS, nie mają choćby minimalnej wiedzy o systemie (biznesowym i społecznym), który ich stworzył. (Będzie to taka sama bzdura, bo oczywiście lubić można, tylko ma się wypaczony obraz rzeczywistości - właśnie tej, w której żyją japońscy idole).

Ostatnio edytowany przez Katariina (2012-11-12 22:48:36)

 

#690 2012-11-13 10:47:25

kero

KTNews Fan

Zarejestrowany: 2011-06-04
Posty: 1045
Punktów :   

Re: [Były członek] Akanishi Jin

Oj widzę że coś Cię ciężko męczy i szukasz sposobu na rozładowanie się, bo do tematu Jina pakujesz nawet sprawy dotyczące zwierząt ten opis jest brrr >< .
Ja tam za Jinem nie przepadałam, ale uważam że to są wyłącznie jego decyzje, co będzie robił z własnym życiem. My możemy być tylko obserwatorami jego poczynań.

Offline

 
Fora i strony współpracujące z nami ^^

Image and video hosting by TinyPicForum o asian music - Fushigi.jun.pl

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.final-fantasy-fan.pun.pl www.forumtibiots.pun.pl www.minipigs.pun.pl www.eurotrucksite.pun.pl www.theshinobiworld.pun.pl